Każdy nowy etap w naszym życiu dostarcza nam emocji. Szkolenia na stylistę paznokci, trochę prób na najbliższych osobach i oto znajduję się tu – w pracy, w salonie i jutro mam pierwszą Klientkę! O matko co za stres! Znacie to? Ja doskonale! Na drodze każdej początkującej stylistki bywały takie momenty, nie tylko przy praktyce ale również przy pracy z samym Klientem. Nie raz zdarzyło mi się płakać na zapleczu po stresującej wizycie. Z poziomu stylistki z olaboga 15 letnim stażem mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Zacznijmy od złej: każdy musi to przejść, to swoistego rodzaju chrzest. Jak to przeżyjecie to już przeżyjecie wszystko. I to jest właśnie ta dobra wiadomość. Te doświadczenia Wam tylko pomogą w dalszych krokach i pomogą stać się stylistką paznokci z prawdziwego zdarzenia! Nie jestem psychologiem, natomiast ten precedens obserwuję od kiedy prowadzę własne studio stylizacji paznokci i mogę śmiało powiedzieć, że jest to swoistego rodzaju proces, w którym uczestniczy każda stylistka. Najpierw stres przed nieznanym, nowa praca, nowe przedsięwzięcie i te całkiem nowe Klientki, które przychodzą i daj Boże będą chciały „coś prostego”. Jeśli ma to jakoś Wam pomóc uwierzcie, że każda stylistka ma to za sobą i wbrew wszystkiemu wcale nie jest tak źle. Z każdą nową Klientką będziecie nabierać doświadczenia i pewności siebie, której na początku zdecydowanie nam brak. Nie powiem Wam ile trwa ten proces, bo każdy jest inny i ma inne tempo. Czy wyszkolenia się czy poczucia się jak ryba w wodzie w zawodzie stylisty paznokci. Jeśli mogę Wam dać jakieś rady aby było Wam na początku tej drogi lżej – to dam Wam je trzy, moim zdaniem najważniejsze.
Rada nr 1 – pewność siebie i luz. Bez tego będziecie wciąż trząść się przy Klientkach jak ta osika. A sam ten fakt będzie wprowadzał Was w jeszcze większy stres, bo jak z trzęsąca ręka namalować np frencha? Kilka głębokich wdechów, uśmiech i już świat jest piękniejszy. Nawet jeśli siedzicie na stanowisku pracy pierwszy tydzień wyobraźcie sobie, że lata świetlne przy tym stoliku za Wami. Nieważne, że to nieprawda, wyobraźnia to wspaniały wynalazek, polecam. Starajcie się nie pokazać Klientowi wątpliwości jakie Was otaczają. Oczywiście, że wiecie jak to zrobić, znacie te stylizacje na wylot, produkty… zęby na nich zjadłyście. Kilka głębokich wdechów i do dzieła. W ciągu pracy melisa, po lampka wina. Jedno i drugie pomagają radzić sobie ze stresem.
Rada nr 2 – tempo pracy. Jak startujecie na nowym stanowisku musicie mieć jakieś względne tempo pracy, niestety przy manicure hybrydowym w 3 godziny uwierzcie mi nici z pewności siebie. Klientka będzie zerkać na zegarek, pospieszać Was, a w efekcie skutek tego będzie odwrotny. Chciałyście perfekcyjnie, będzie stresująco i jeszcze dłużej. Zawsze radzę stylistkom aby nie zaczynały pracy z „obcymi” Klientkami jeśli czas pracy jest stanowczo za długi. Z koleżankami, mamą, siostrą tak. Na kimś trzeba nabrać doświadczenia. A któż to z Wami wytrzyma jak nie osoby najbliższe Waszemu sercu? W nowym salonie to strzał w kolano. Pomyślcie jakież to 100 plus do pewności siebie zafundujecie sobie robiąc Klientce usługę jak „doświadczona” stylistka bez zbędnego gramolenia. Jeśli jednak czas nie jest Waszą mocną stroną proponuję promocję na usługi dopóki nie wyrobicie sobie dobrego czasu. Troszkę dłużej, ale troszkę taniej. Wilk syty i owca cała.
Rada nr 3 – uśmiech i komunikacja z Klientem. Niejednokrotnie słyszałam opinie, że stylistki paznokci to trochę jak psycholożki dla Klientów. Jest w tym trochę racji, dlatego pracując na tym stanowisku musimy być otwarte na rozmowy i traktować je z uśmiechem na ustach jak spotkania ze znajomymi. Dajcie się wygadać, posłużcie dobrą radą, pocieszcie i wszystko w akompaniamencie szerokiego uśmiechu. Nikt nie chce przychodzić do naburmuszonej stylistki. Otwórzcie się na Klientki, słuchajcie i czerpcie pełnymi garściami ich historie, a na kolejnej wizycie przywitajcie je pytaniem „i jak tam Pani pierwszak? Podbił już serca nauczycielek?”, „a piesek? Zadomowił się w nowym domku?”. Zapunktujecie, a przy okazji rozpocznie się przed Wami może niebanalna znajomość, która przekroczy również próg salonu? Z duża ilością moich serdecznych koleżanek stawiałyśmy pierwsze kroki w relacji Klientka-stylistka, są to bardzo fajne znajomosci które ciągną się od lat, często nawet jeśli ktoś już fizycznie moją Klientką nie jest. Wciąż pozostał szacunek i ogromna sympatia przez wzgląd na te lata spędzone przy paznokciach i kawce.
Dziewczyny głowa do góry, przed Wami fantastyczne chwile spędzone w ciekawej pracy, w kontakcie z tym bardziej ciekawymi Klientami. Głęboki oddech, bądźcie sobą i otwórzcie się na nowe doświadczenie. Będzie super!
Oby tysiace nowych stylistek to przeczytaly <3 Mega!